sobota, 16 września 2017

ROZDZIAŁ 2 część 2


Piętnaście minut później jechałam już windą na najwyższe piętro, tego niezwykle nowoczesnego budynku. Wszędzie było szkło i stał, kolorystyka utrzymana w szarościach i czerni. Bardzo surowy i ultranowoczesny wystrój.
Nie chciałam się zobaczyć z tym mężczyzną, traciłam w jego obecności samokontrolę, która do tej pory była niezachwiana. Moją głowę zaprzątała myśl, co zrobić, aby uniknąć spotkania. Dość szybko, prawie w biegu obmyśliłam plan, że mogłabym pozostawić zamówienie u jego asystentki. Pomysł wydał mi się genialny w swojej prostocie wykonania.
            Winda się zatrzymała, zdecydowanie za szybko. Niepewnie, prawie na paluszkach udałam się do biurka blond asystentki. Zupełnie jakbym się bała, że ktoś mnie usłyszy albo, co gorsza, zauważy. W tym momencie chciałam stać się niewidzialna, mogłabym zrobić, co miałam do zrobienia i byłoby po sprawie.
— Dzień dobry, przyniosłam lunch dla pana prezesa — grzecznie się uśmiechnęłam. — Czy może mu pani przekazać?
— Tak, oczywiście. — Ona również się uśmiechnęła, a ja zaczęłam wracać do windy.
            Ledwo zrobiłam trzy kroki, gdy usłyszałam głęboki, niski, seksowny męski głos. Moje obawy się sprawdziły. Nigdy nie mogło być tak, jak sobie założyłam.
— Umawialiśmy się, że dostarczy pani zamówienie do mnie, a nie mojej asystentki. 
Zatrzymałam się, zastanawiając, co powinnam dalej zrobić? Uciekać czy zostać i stoczyć bitwę? Postanowiłam, że podejmę wyzwanie i odwróciłam się w stronę mężczyzny, powoli.
— Umawialiśmy się, że dostarczę panu posiłek i właśnie to zrobiłam — odpowiedziałam pewnym siebie głosem, choć w środku cała się trzęsłam.
— Taka forma przeprosin nie jest dla mnie satysfakcjonująca, chyba powinienem porozmawiać z pani szefem. Wykonuje pani swoje obowiązki niedbale, panno Amando — delikatnie zmarszczył brwi, wyglądał groźnie i zarazem zniewalająco w takiej wersji. — Ja nie toleruję takiego zachowania.
— Grozi mi pan? — zaczęła buzować we mnie złość.
Ten mężczyzna w sekundę potrafił wywołać we mnie różne emocje, w tej chwili negatywne. Jego władczy ton sprawił, że zrobiło mi się ciepło, onieśmielał mnie, jak jeszcze nikt.
— Nie po raz pierwszy — rzucił z przekąsem, starając się mnie sprowokować. — Mam nadzieję, że niedługo nie będę groził, od razu przejdę do czynów.
            Moja twarz pokryła się purpurą, miałam wrażenie, że nie mogę oddychać, że on był w posiadaniu jakiejś nieznanej mocy, dzięki której mógł przejąć nade mną kontrolę. Odległość, która nas dzieliła, w żadnym stopniu nie tłumiła ognistej kuli pożądania, palącej moje wnętrze. Dwa spotkania z nim jednego dnia to ponad moje siły.
— Ukaranie mnie byłoby dla pana nagrodą, panie Route, a na to pan nie zasłużył — powiedziałam najbardziej stanowczo, jak tylko byłam w stanie, a mimo to głos i tak mi delikatnie drżał.
            Patrzył na mnie ze zdziwieniem, gdy sięgnęłam po torbę z zamówieniem i udałam się do jego biura, słyszałam, że idzie za mną, jednak nie oglądałam się za siebie. Mocnym krokiem szłam przed siebie, co było dla mnie trudne, ponieważ cała trzęsłam się, jakbym była z galarety.
Postawiłam pakunek na pięknym, dębowym biurku, za którym stał skórzany fotel. Cała ściana przede mną była przeszklona i ujrzałam cudowny widok na panoramę miasta, co odrobinę mnie uspokoiło. To pomieszczenie również było nowoczesne jednak dużo bardziej przytulne od reszty budynku. Białe ściany i marmurowa podłoga wydawały się surowe, ale dębowe meble nadały wnętrzu ciepła i elegancji.  Poprzednim razem nie miałam czasu, aby to zauważyć.
 Odwróciłam się i zaczęłam wracać w stronę drzwi. Pozostało mi tylko wydostać się stąd. Nagle wyrósł przede mną, złapał za biodra i przyciągnął do siebie. Zadrżałam, zaskoczona i zdziwiona nagłym zachowaniem. Poczułam jego zapach wszystkimi zmysłami.
To jakieś szaleństwo, paliłam się od środka. Pożądanie szybko rozlało się we mnie i ogarnęło całe ciało, zaczęło płynąć w moich żyłach i mieszać się z krwią. Spojrzał mi w oczy, przysunął usta do kącika moich ust tak, że czułam jego oddech. Znajoma chęć, zasmakowania go, uderzyła we mnie z taką siłą, że ledwo się przed tym powstrzymałam.
— Jesteś niegrzeczna — wyszeptał. — Prowokujesz mnie, po czym starasz się wycofać. Nie uciekaj. To i tak się wydarzy. ZAWSZE...dostaję to, czego chce, a od kilku dni chce twojego ciała — wyszeptał bardzo pewny siebie, jakby mówił coś, co było oczywiste i nieuniknione.
Owijał mnie sobie wokół palca stanowczością i nonszalancją, zdecydowanym tonem i delikatnym dotykiem. Zachłysnęłam się nim.
            Przycisnął mnie do siebie jeszcze mocniej, poczułam jego erekcję na swoim brzuchu. Resztką sił powstrzymałam jęk. Miałam nogi jak z waty, a między nimi poczułam wilgoć. Podniecenie skumulowało się w dole brzucha, ale zawładnęło mną całą, ciało drżało, puls przyśpieszył, a mózg przestał pracować. Jego zapach dostał się do mojego krwiobiegu i żył we mnie.
Szybko, desperacko się od niego odsunęłam, odzyskując odrobinę samokontroli. Przestraszyłam się swojej reakcji, a raczej reakcji swojego ciała, na tego mężczyznę.
— Nigdy nie zrobiłam nic, aby pana sprowokować — powiedziałam drżącym głosem. — Jeśli zawsze dostaje pan to, czego chce, to już czas to przerwać. 
Ominęłam go, uważając, aby nie dopuścić do kontaktu, nawet najmniejszego, naszych ciał i skierowałam  się w stronę wyjścia, na miękkich nogach, nawet nie jak z waty. Miałam wrażenie, że cała składałam się z mieszanki pożądania i magicznej cieczy wymieszanej z substancją żelującą, co umożliwiało mi utrzymanie pozycji pionowej, lecz niezwykle niestabilnej.
— Zawsze dostaje to, czego chce Amando, będziesz moja…już jesteś — usłyszałam, wychodząc z biura, lecz nie zareagowałam.
            Wsiadłam do windy. Co za facet? Miał w sobie nieodparty magnetyzm. Czułam, jakbym przebiegła maraton. Nie mogłam złapać oddechu, cała się trzęsłam, nie panowałam nad myślami. Czułam się, jakbym dostała ataku paniki.
Nad niczym przez niego nie panowałam.  Wszystkie cechy, które w sobie lubiłam i ceniłam, spokój, opanowanie, organizacja, w jego obecności po prostu znikały. To było kolejne spotkanie z tym człowiekiem, do tej pory wszystkie kończyły się dla mnie silnymi emocjami i mocnymi wrażeniami. To niezdrowe i groziło zawałem.

1 komentarz:

  1. Nie rozumiem jak można było napisać tak krótki rozdział. Wiem, że to druga część, ale... co to za część tak właściwie? Opis wypadku w pracy i jednej głupiej przepychanki? Trochę za mało jak na jeden post.
    Natomiast jeśli chodzi o tę durną przepychankę, ciężko mi zrozumieć jej motywy. Co ona w nim właściwie widzi? Gdyby była młodsza, to bym umiała ją jeszcze jakoś rozumieć, ale w takiej sytuacji? Dorosła kobieta, a kisiel jej leci po majtkach na widok białej koszuli i krawata oraz nowoczesnego biura? Zachowuje się trochę jak 14-17 latka zafascynowana czymś identycznym, ale po przeczytaniu Greya. Nie umiem nazwać cech, które on posiada, a które na nią działają magnetycznie. W ogóle nie ma opisu co ona w nim widzi, jest, że widzi coś co działa tak i tak, ale czym jest to co widzi, to już tego brak.

    OdpowiedzUsuń